BGVP DM8 – taniej znaczy gorzej?

Taniej, no właśnie. To wcale nie są jakieś tanie słuchawki, choć rzeczywiście zauważalnie tańsze od poprzednio testowanych. BGVP to chińska firma, które swego czasu chwaliła się wykonywaniem słuchawek całkowicie ręcznie. Po raz pierwszy spotkałem się z ich wyrobem przy okazji modelu DM6, a więc jak sugeruje nazwa, protoplasty słuchawek będących teraz obiektem testu. Wtedy słuchawki nie przypadły mi aż tak bardzo do gustu jak spodziewałem się przed zakupem, ale też muszę przyznać, że nie dysponowałem żadnym dobrym źródłem i ta opinia mogłaby być dla nich krzywdząca. Wróćmy jednak do teraźniejszości i sprawdźmy jak będzie w przypadku obecnego modelu. Sprawdźmy go dokładnie, tu i ówdzie trafić bowiem można było na informacje o problemach jakościowych, nierównym graniu słuchawek itp. Jak więc wypadły? O tym poniżej.

Zawartość opakowania

Słuchawki otrzymujemy w dość typowym dla półki cenowej opakowaniu. Nie oczekujemy tu zresztą kuferka, szkatuły itp. Takie rzeczy czekają na nas w kilku czy kilkunastokrotnie droższych słuchawkach, gdzie marża jest tak wysoka, że spokojnie pokryłaby kilkanaście jak nie więcej takich dodatków. Nie mamy jednak na co narzekać, w środku przestrzeń rozplanowano całkiem gustownie i jest wszystko co potrzeba, w tym dwa adaptery. Tutaj jedna uwaga i będzie to raczej jedyna uwaga jakościowa w tym teście. Jeden z adapterów nie działał od początku, a właściwie działał… do pierwszego wyciągnięcia kabla kiedy to wraz z nim ze środka wyszły wszystkie „wnętrzności”. Drugi działa bez zarzutu, ale to raczej spora niedoróbka i chyba coś jest na rzeczy z tymi problemami jakościowymi BGVP. Na szczęście w moim zestawie nie dotyczą już niczego innego, a w szczególności słuchawek.
Moją uwagę zwróciły fabryczne tipsy. Raz, że całkiem fajnie ponadziewane na coś w rodzaju wieszaka, a dwa – że niezłej jakości. W zasadzie nie używam tipsów stockowych, jakoś nigdy nie jest mi z nimi po drodze. Tu natomiast używałem ich z powodzeniem i nie odczuwałem potrzeby zmiany.
Dołączony kabel pewnie nie jest jakiś wybitny (nie oczekujemy tego w reprezentowanym przedziale cenowym), ale też z powodzeniem spełniał swoje zadanie. Niestety, nie miałem okazji testować innych z prostego powodu. Wszystkie moje kable są 2-pinowe, nie posiadam aktualnie żadnego MMCX.

Wygląd i budowa

DM8, jak możemy się domyślić, to słuchawki wyposażone w osiem przetworników na stronę,a armatury to Knowles i Sonion.  Mamy więc:

  • dwukomorową armaturę Soniona odpowiedzialną za najniższe tony,
  • Sonion + Knowles odpowiadające wspólnie za średnicę,
  • dwukomorowego Knowles’a odpowiadającego za tony wysokie,
  • znów dwukomorowego Knowlesa, tym razem odpowiedzialnego za tony najwyższe.

DM8 występują w dwóch wersjach, bardziej typowej, drukowanej w technologii 3D (ta jest obiektem testu) oraz nawiązującej do popularnego ostatnio trendu, wykonywanej z drewna stabilizowanego. Kształt muszli jest pół-customowy, nie mamy więc problemów z aplikacją, a słuchawki są bardzo wygodne.  Obudowy są przezroczyste, doskonale widać wszystko co upakowano w środku. Rzecz gustu, mnie się podoba.

Analiza dźwięku

Muszę przyznać, że od pierwszego odsłuchu słuchawki przypadły mi do gustu jednocześnie rozwiewając wszelkie obawy związane z odbiorem DM6. Zacznijmy więc od początku.

To co z pewnością od razu zauważymy to wycofany subbas. Owszem, jest on ciągle słyszalny, ale jednak jest go zauważalnie mniej niż midbasu. Ten z kolei uderza nas ze sporym impetem i w bardziej dynamicznych utworach robi dobrą robotę. Przyjemnie będzie w rocku czy metalu, ale najlepiej chyba w szeroko pojętej elektronice. Ma bardzo dobrą fakturę i nie wybrzmiewa przesadnie szybko co zdarza się armaturom.
Średnica to gwóźdź programu i słychać to od pierwszego akordu. Jest nieco wyeksponowana, a jej brzmienie takie wypośrodkowane. Nigdy nie jest zbyt ostra, drażniąca, nachalna, z drugiej strony dość wyraźnie słyszalna, a w dolnej części delikatnie ciepła. Razem tworzy to taki przyjemny, relaksujący klimat, w którym wcale nie musimy rezygnować z detaliczności.
Góra stanowi uzupełnienie całości. Jest delikatnie podbita, ale przy tym gładka i całkiem nieźle rozciągnięta, choć wyższe rejestry nie są już tak podkreślone. Sybilizacji nie doświadczyłem.

Podsumowanie

BGVP DM8 zrobiły na mnie naprawdę niezłe wrażenie. Zupełnie inne niż DM6, ale jak wspomniałem, słuchałem ich w innych warunkach.
Podoba mi się strojenie. Zawiedzie się jednak ten, kto od chińskich słuchawek ze średniej (czy też biorąc pod uwagę coraz wyższe standardy cenowe wciąż niższej) półki cenowej oczekuje typowego rozrywkowego grania v-ką. One wprawdzie grają rozrywkowo, ale  w sposób raczej relaksacyjny i wręcz zachęcający do dłuższych odsłuchów. Nie są bowiem nachalne i nie męczą.
A jak wypadają w porównaniu ze znacznie droższymi konstrukcjami, o których dotychczas pisałem? Otóż całkiem nieźle. Oczywiście ustępują im, cudów nie ma. Nie będą tak szczegółowe jak Khany, tak klarowne jak Mesty, nie będą miały takiego dociążenia średnicy jak Sultany. Biorąc jednak pod uwagę stosunek jakości do ceny wypadają znacznie lepiej na tle wymienionych. Oferują naprawdę niezłe granie i aby usłyszeć coś zauważalnie lepszego trzeba zapłacić kilkakrotnie więcej. Tu natomiast wstydu zdecydowanie nie ma i jeśli nie chcemy wydawać naprawdę dużo, to spokojnie mogą to być nasze topowe dokanałowki.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Tomasz

Blogger? ;)

Blogger – amator, pasjonat muzyki i sprzętu umożliwiającego jej odtwarzanie.

Tomasz Mirowski

Moje ulubione
Potencjalny sponsoring
Inne